24.01.2007

Prada, czyli sen kaszalota

Ambra stanowi podstawę tego zapachu, chociaż większość stron poświęconych perfumom nie wymienia jej w składzie. Blaszka przytwierdzona do wierzchu prostopadłościennej, eleganckiej buteleczki kryjącej perfumy nie pozostawia jednak wątpliwości, ambra znajduje się na początku składu i wypisana jest drukowanymi literami. To nieprzypadkowe miejsce, bowiem jest ona obecna w ciągu całego rozwoju zapachu, od pierwszego uderzenia w nozdrza aż po ostatnie, szemrzące akordy. I jest to ambra wysokiej klasy. Jak przystało na wydzielinę potężnego, morskiego zwierzęcia jest ogromna, głęboka i słona. Przez delikatną słodycz płatków mimozy i róży tchnie planetarny ocean. Wilgoć osiada na skórze drobnymi, niedostrzegalnymi perełkami, ciało zaczyna się mienić, błyszczeć, zmysły sycą się leniwie. Paczula nie przypomina w niczym piwnicznego, stęchłego chłodu, jest jak powiew z dalekiej, zielonej wyspy zatopionej gdzieś pośród bezmiaru wód – wód spokojnych, niemal płaskich, lustrzanych, zachęcających do żeglugi pod lekko nachmurzonym, szarym, niskim niebem. Nad takimi wodami i zapach i dźwięk niosą się niezwykle daleko. W ciszy słychać tylko plusk wioseł, poruszona woda wydaje – oszczędnie, w ściśle wymierzonych dawkach – oszołamiającą głębią woń. W tej toni mieszkają stworzenia nienazwane, powoli tętni życie, o jakim my, istoty naziemne i rozedrgane, nie mamy pojęcia, którego podskórnie trochę się obawiamy. Kaszalot część tych tajemnic widział, czuje leniwe wibracje dobiegające spod jego życiowej strefy. Jest pośrednikiem między śpiącym światem Ctuhlu a naszym tlenowo-azotowym, rozbieganym, podniebnym królestwem.
Obecne w bazie, często ostre i kanciaste drzewo sandałowe nie dominuje tej kompozycji, tu jest solidnym tłem, deską, na której artysta namalował akwarelowymi farbami krajobraz pastelowy, tchnący spokojem. Kremowe piżmo posuwiście namaszcza końcowe akordy, wanilia smakowicie je zaokrągla.
Poszczególne nuty współbrzmią w chórze zgodnie, od czasu do czasu pozwalając sobie na krótkie solowe występy, wszystko przy przenikliwym, niesłabnącym tempie narzucanym przez sekcję rytmiczną ambry.
Kompozycja jest niezwykle wyważona, łagodnie szumiąca. Nie rozumiem jak może kojarzyć się z wrzeszczącym Angelem.

Nuty - a jest ich wiele: AMBRA, bergamotka, olejek z gorzkiej i słodkiej pomarańczy, kwiat mandarynki, indyjska mimoza, esencja różana, balsam Peru, indonezyjski olejek paczulowy, kwiat maliny, drzewo różane, francuska żywica labdanum, bób tonka, esencja waniliowa, piżmo, indyjskie drzewo sandałowe.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

taka woda to miód na moje serce

Unknown pisze...

:)przymierzam się do kupna Prady i pierwsze co zrobiłam to przybiegłam tu zeby poszukać Twojej recenzji; piszesz tak sugestywnie, iz doprawdy nie rozumiem dlazcego nie złowił Cię jescze jakis headhunter, co bys za obrzydliwie potężną kasę oddawała się temu co czynisz tak perfekcyjnie i obrazowo:) pozdrawiam i dzięki za mnóstwo inspiracji!!
franiamaj