30.06.2006

Premier Figuier L'Artisan

Premier Figuier L'Artisan.
Nuty-
głowa: liście figowe, kwiat janowca;
serce: mleczko migdałowe, figi, drzewo sandałowe;
baza: mleczko kokosowe, suszone owoce, pinia.

Super! cos kompletnie innego...
prące do góry uderzenie zieleni, takiej roztartej i parujacej w upale. jednoczesnie zapach jest miekki, jak umoszczony na legowisku z kokosowych białych poduszeczek perski kot. a nad tym wszystkim gęsta, zawiesista mgiełka nieco osłodzonej po bardzo swieżym otwarciu zieloności, parującej, jest tu wilgotność ziemi wyganiana ostrym słońcem, najbardziej wyczuwalna tuż przy skórze (zapach z szyi to głównie mleczko kokosowe i migdałowe). w tej mgiełce, którą odczuwam jako drugi poziom zapachu, jest coś bardzo jasnego i odświeżającego, jakby mięta? a może to jakiś sosnowy sok. jednocześnie czuję w niej grubość, gąbczastość skórki owocu, bardzo zmysłowe, aksamitne wrażenie.
zapach czarujący, hipnotyzujący, lekko senny i kompletnie do niczego nie podobny. niebywale trwały.
zdjęcie pochodzi z serwisu www.neimanmarcus.com

19.06.2006

Annick Goutal Eau du Fier

Nuty: chińska, czarna herbata (w typie Lapsang Souchong), gożdziki, wędzona kora brzozy, gorzka pomarańcza, osmantus, kwiat solny (?).

Eau de Fier... skojarzenie jest błyskawiczne i jednoznaczne - pachnie jak zaplecza domów rybaków w Sopocie. Smołowane łodzie, cieżkie, stalowe liny na których przejmująco gra wiatr, stare sieci rozwieszone między palikami jak prace zmęczonego pająka, kryte papą dachy niskich, zakopconych domków, zapadających się w mokry piasek wśród rozpaczliwych pisków mew. Przeżarte solą deski, no i przede wszystkim stół ze wszelkiej maści wędzonymi rybami - od różowych dzwonków łososia po stalowo-czarne brzuchy obłych węgorzy. Ktoś niewidoczny przeciął już cytrynę, jej sokiem będzie chciał ożywić białe mięso. Gorzki smak dymu na pograniczu języka i gardła, ulatująca słodycz napromieniowanej słońcem wydmy, na której już kolejny sezon nieśmiało próbuje urosnąć sosna, trochę dalej na brzegu martwy ptak współczująco lizany falami. Smutny, nostalgiczny zapach znoju, uciekającego w skłębione niebo ciepła, tęsknoty i rozpaczy.
Pod tym wszystkim, głęboko - ożywcza i gorąca czarna herbata, skarb zmęczonych ludzi. Taka iskra ukojenia na zakończenie dnia.
Zapachy kojarzące mi się z morzem wydają mi się jakoś przeklęte, wypełnione po brzegi nienajweselszym, w najlepszym razie nieznanym przeznaczeniem. To samo jest z Nevegarem, podobnie - choć nie aż tak szaro - z Dune.

17.06.2006

Iris Silver Mist Serge Lutens

Nuty: kłącze irysa , cedr, sandałowiec, kadzidło, biała ambra, piżmo, chińska żywica balsamiczna.

W otwarciu ziemisty, prawie że marchwiowy, korzonkowy w sensie czegoś rosnącego głęboko w glebie i ciemności - tyle już napisano o irysie i jego przedziwnym zapachu - ale tu jest absolutnie wyjątkowy, Hiris Hermesa wydaje się przy nim taki malutki...
Potem na pierwszy plan wybija się coraz kwaśniejsza marchew, z charakterystyczną dla niej nutą goryczy - stare warzywa korzeniowe mają w sobie dużo tej woni. Ktoś trafnie porównał tę woń do zapachu rzepy. Te dziwne nuty dość szybko się ulatniają, zapach wybrzmiewa bardzo spokojnie i łagodnie, nie czuję też piżma ani kadzidła, tylko delikatniutki, słodki powiew ambry. Kolejny do kolekcji: "móc wąchać ale broń boże nie pachnieć" :)

Cuir Mauresque Serge Lutens

Nuty: ambra, mirra, palony styrak, kadzidło, cynamon, drzewo aloesowe, cedr, cywet, gałka muszkatołowa, gożdziki (przyprawa), kminek, piżmo, skórka mandarynki, kwiat pomarańczy.

Od początku lekko mdławy i duszny, słodki ale nie cukierkowy orientalny zapach, z delikatną ale bardzo odświeżającą, prześwitującą spod spodu owocową nutą, która niestety szybko zanika. Potem jest już tylko myyyydło i trochę piżma, ale mydło przede wszystkim. To taki charakterystyczny zapach mdłej, może nawet przypalonej skóry, którego tak nie trawię, coś jakby kiepsko zaznaczone piżmo i heliotrop, duszne i mulące. Może to kwiat pomarańczy pomieszany z paloną żywicą? Skład wydaje się piękny, niestety zapach - przynajmniej z wosku - rozczarowuje. Wcale nie czuję cynamonu ani kadzidła, które mogłyby go ożywić.