7.12.2006

Hermessence Ambre Narguille

Początkowo pachnie jak jabłecznik, w którym właśnie rozpoczął się proces fermentacji - apetycznie i troszkę już dekadencko, jakby ktoś go nasączył alkoholem i wyciągiem z pestek wiśni (to zapach cyjanku). Właśnie tak pachną owoce, kiedy zaczynają się rozkładać - jeszcze nie są kwaśne, ale już lekko musujące. Mam skojarzenie z dwutlenkiem węgla - jest bezwonny, ale właśnie taki ciepły, znaczący pierwszą fazę rozkładu. Potem czuję też subtelną smużkę przypalonego karmelu.
Jest to pierwszy zapach z nazwy ambrowy, który zdecydownie mi się nie podoba. Nie rozumiem idei. Po pierwsze: nie czuję ambry. Po drugie i ostatnie: jest zbyt kuchenny na dziwadło i zbyt dziwny na coś smakowitego. Nieudany eksperyment kulinarny. Być może nieudany tylko na patelni mojej dziwnej skóry.

2 komentarze:

Kat S. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Kat S. pisze...

Elve, mam podobne odczucia, w odniesieniu do A.Narguille. Wydają mi się mocno "przekombinowane".
O ile w kategorii "zapachy kuchni", takie jabłecznikowo- migdalowe aromaty, należa do moich ulubionych, tak na swojej skórze nie potrafie ich zdzierżyć.