7.12.2006

Hermessence Ambre Narguille

Początkowo pachnie jak jabłecznik, w którym właśnie rozpoczął się proces fermentacji - apetycznie i troszkę już dekadencko, jakby ktoś go nasączył alkoholem i wyciągiem z pestek wiśni (to zapach cyjanku). Właśnie tak pachną owoce, kiedy zaczynają się rozkładać - jeszcze nie są kwaśne, ale już lekko musujące. Mam skojarzenie z dwutlenkiem węgla - jest bezwonny, ale właśnie taki ciepły, znaczący pierwszą fazę rozkładu. Potem czuję też subtelną smużkę przypalonego karmelu.
Jest to pierwszy zapach z nazwy ambrowy, który zdecydownie mi się nie podoba. Nie rozumiem idei. Po pierwsze: nie czuję ambry. Po drugie i ostatnie: jest zbyt kuchenny na dziwadło i zbyt dziwny na coś smakowitego. Nieudany eksperyment kulinarny. Być może nieudany tylko na patelni mojej dziwnej skóry.

4.12.2006

druga połowa listopada

jak już pisałam, przez ten czas testowałam ambry. przyznać musze, że żmudny to proces i naprawdę ciężko zdecydować się na tę najlepszą. jedyny prawdziwy zawód dotyczył Ambre Soie Armani Prive, ale o tym też już wspominalam. niezbyt ciekawa wydaje mi się też Ambra L'Occitane. poza tymi właścwie wszystkie inne mają dużo do zaoferowania i każdą świetnie się nosi. jakaś tendencja? może. L'Ambre Extreme l'Artisan zyskiwała w miarę jak jej ubywało i jakoś czuję, że będę do niej tęsknić i skończy sę na zakupie niewielkiej flaszki. Ambre Sultan nie jest zaś aż taka "wielka" by nie sprawdzała się świetnie na imprezie.
myślę, że przed świętami będę miała faworytę. co niestety nie oznacza, że ograniczę się do jednego ambrowego zapachu. dochodze do wniosku, że wolę mieć kilka zapachów z ulubionej kategorii niż po jednym z każdej.

dominujący zapach: chyba wciąż L LL, choć pod koniec tego okresu zdarzały mi się coraz częstsze zdrady.

nowe nabytki: Zagorsk CdG. póki co czeka na swój czas. świadomość, że go mam, jest przemiła.
poza tym spore dekanty paru innych trudno dostępnych zapachów, ale o tym w przyszłości.

rozstania: Le Feu i Oblique RWD. jakoś bez żalu.

największe odkrycie: Cuir Otoman Perfum d'Empire. początek ocierający się o koszmar, potem robi się przyjemnie, ale wciąż bardzo nietuzinkowo.

ocalał: Flowerbomb. nie mam pomysłu, kiedy go nosić, Lolita biję go na głowę słodkością i stężeniem pozytywnych wibracji w mililitrze płynu, ale ta buteleczka! nie mogę wyrzucic takiego granatu.

come back: Dune. tak dla przypomnienia, choć jego pora już minęła. właściwie nie ma co komentować, to mój evergreen. aż się prosi, żeby poświęcić mu cały artykuł :)

odrzuty: sporo tego jak na dwa tygodnie.
Mandragore AG, paskudny świeżuch
, dawo nic mnie tak nie zmierziło. jakie czary, jakie zioła, jaka magia? cytyna i już. próbkę oddam w dobre ręce.
wspomniany już Dianthus Etro. mogli się bardziej wysilić z pierwszym typowo kobiecym zapachem.
Hypnotic Poison. właśnie mam na sobie i mnie mdli i dławi. jak ja mogłam to nosić? to już druga taka historia, po pierwszej pozbylam się flakonu (i po roku wróciłam do niego jak pies z podkulonym ogonem). co nie zmienia faktu, że i teraz chętnie się go pozbędę. w końcu jest w perfumeriach, w razie tęsknoty wystarczy pół godziny i znów sa na półce.

1.12.2006

Etro Dianthus

goździk, goździk, goździk. upiornie trwały, męczący, dobijający się brutalnie do nosa. CdG Carnation nie dość, że było pierwsze, to jest znacznie przyjemniejsze - ma więcej charakteru, odrobinkę migocze. Dianthus tylko wczepia się w skórę i z niej nie schodzi, promieniuje bezlitośnie niczym spora bryła uranu. kładziesz się spać z myślą, że oto nadszedł kres tej męczarni, rano już nie pamiętasz o wczorajszych przeżyciach, i nagle pod prysznicem znów napada cię goździk, który uwiązł gdzieś w zakamarkach szyi.
najgorsze, że zostało mi jeszcze trochę w próbce. i co ja z trym zrobię? wylać na suszki?

waniliowo

o wanilii w nowościach i nie tylko.

królową wanilii w tegorocznych nowinkach jest zdecydowanie L Lolita Lempicka. zapach z niezmiernym charakterem, daje potężnego pozytywnego kopa. jeśli Cię nie zemdli to pokochasz. imo pachnie jak słodkie ciacho z odrobiną cynamonu. na niektórych osobach ujawnia słoną, intrygującą nutę - ja tego nie czuję. jest to zdecydowanie mój tegoroczny faworyt, najlepsza nowość, mam ochotę nosić ją dzień w dzień i w zasadzie rzadko się przed tym powstrzymuję. flakon tak kiczowaty, że aż cudny. voila:



oprócz tego z nowości:
Ralph Lauren Ralph Hot (wdzięczny, bardzo słodko-świeży, z nuta mleczno-kawową, aczkolwiek trochę płaski, jak to amerykanin. ale może się podobać)


Miracle Forever Lancome


i bardzo podobny do niego Allure Sensuelle Chanel (i właśnie ten jest imo jednak ładniejszy, głębszy, szlachetniejszy, nawet miałam przez chwilkę i tęsknie...)


Victor&Rolf Flowerbomb - niby bez wanilii, ale imo waniliowo-watocukrzany i troche jak słodka herbata. flakonik taki fajny, że nie mogę się z nim rozstać.


trochu mniej waniliowe ale imo słodkie i warte przetestowania są [b]Belle en Rykiel[/b] i Femme de Mont Blanc - naprawdę udane kompozycje.
te nowości polecam.

teraz te inne, też waniliowe ;)
Lancome Hypnose - budyń waniliowy z bananem
Kenzo Amour - taki bezpieczny, trochę bez wyrazu
eee
a teraz zestaw waniliowy z różnych lat:
Hypnotic Poison i Addict Dior (ten ostatni wręcz wali wanilią)
Burberry Brit Red - słodkie ciacho z rabarbarem
Sephora Brown - wanilia z orzechem laskowym, prosty, słodki, wdzięczny zapach
Jil Sander Sensations - łagodny, waniliowo-mleczny
Chopard Wish, Mira-Bai a przede wszystkim Casmir - to jest czysta wanilia, ale niektórzy zarzucają mu syntetyczność
Hanae Mori Butterfly - ta wanilia jest tylko dla najwytrwalszych...
Cartier Must
Estee Lauder Intuition z nutką kardamonu, niestety dość nietrwały

No i jeszcze z trudniej dostępnych:
Serge Lutens Un Bois Vanille - przepiękna wanilia, mroczna!
Maître Parfumeur & Gantier 'Or des Indes'
La Maison de la Vanille - cała marka zajmująca się wanilią:
http://www.osmoz.com/encyclo/marques/parfums_fiche.asp?ID=1540&CATEGORIE=PARFUM&LANGUE=en
miałam dwa pierwsze zapachy, drugi jest powalający, coś jak Angel ale czysta, kuchenna słodycz bez nutki rozkładu i przypalenia - odjazd!
dużo wanilii robi też Comptoire Sud de Pacifique, nie wiem, może jest w bezcłówkach? oni z kolei robią wariacje pt wanilia plus coś :)
Laura Mercier Ambre Passion - rozpływałam się nad nią niedawno, oprócz wanilii jedna z lepszych ambr na rynku.


no i jeszcze nieśmiertelne Vanilla Fields ;)
i Vanilla Musk :)