21.11.2006

zawężam się

Od kilku dni gdy zaglądam do koszyka, kusi mnie tylko ta jego strona zapełniona niszowcami – kadzidła, herbaty, smoki no i L (mimo przerażającej na pierwszy niuch słodkości - świetnie się nosi, dodaje wigoru, w tajemniczy sposób nie mdli)... Flowerbomb się kurzy, RWD (adieu), Poisony też jakoś nie moga się przebić. I Belle de Minuit, i Le Feu (chyba też bye bye), i Escada Collection, i NU Edp, nawet Lutensy i Scenty. Dziwne to i do mnie niepodobne, ale z drugiej strony pocieszające, w końcu nadeszła pora czystki.

Poza tym otworzyłam Black Cashmere. Nie mogłam się zdecydować na ten krok, bałąm się, że dawne zauroczenie nie wróci, że na trwałe go sobie obrzydziłam w ciąży... a to by była niepowetowana strata. Ale nie. Jest świetnie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Podziwiam ;)
A może zaktualizowałabys swój stan posiadania, bo mam wrażenie, że dużo się zmieniło od ostatniego razu?

Ola pisze...

cóż, powinnam. ale jakoś mi się nie chce. w końcu mnie najdzie i zrobię inwentaryzację. tymczasem oddzieliłam dekanty od flakonów, bo te pierwsze zaczęły niebezpiecznie zagracać uświęcone miejsca - półkę i kosz ;)