11.08.2006

Idole de Lubin

Idole de Lubin - bardzo jednostajnie na mnie pachnie, właściwie czuję tylko rum, nie ma szafranu, ani skórki pomarańczy ani pieprzu... gdzieś giną te wszystkie składniki. Po godzinie niestety bez zmian - rum, rum, lody malaga. W sumie bardzo przyjemnie. ale w porównaniu z ostatnio poznanymi niszowcami wypada nieprzyzwoicie blado tą swoją jednowymiarowością. Po dwóch godzinach zapach wysechł i osiadł, jest bardzo dymny i drzewny, kruche słoje drewna, wytrawny i surowy. Pod koniec znów czuję rodzynki w rumie, bardzo długo - niestety przypomina mi też znany zapach kioskowy Whisky. Szkoda, bo wiele się spodziewałam po tej kompozycji, moim zdaniem jest bez polotu i zdecydowanie przereklamowana w niektórych snobistycznych kręgach.
Ale butla arcydzieło!

Zdjęcie pochodzi z serwisu www.luckyscent.com

2 komentarze:

eremitha pisze...

Ciekawa czy ta nazwa ma coś wspólnego z miejscowością Lubin ;)

Anonimowy pisze...

Dziękuję za potwierdzenie moich wrażeń o nijakości tego zapachu. Niestety:D
P.S. A czy Lubin jest nijaki? Nie sądzę:D