31.05.2006

nowinki na prowincji

1. AA Goselina. gdybym nie nastawiła się na brak rewelacji to powiedziałabym, że porażka. porzeczek nie czuć prawie wcale, są takie rozmemłane. do tego róża, której nie trawię. paskudny, mdły zapach.
2. AA Tutti Kiwi - no, to trochę lepsze. bardzo kwaśne na początku, bardzo zielone później - kiwi i dużo cytrusów. jednakże bardzo też ulotne, i za mało tych małych, skrzypiących między zębami pesteczek, które mogłyby dodać całości miłego zadziora. ciekawe, mleczno-ostre wykończenie, trochę jak LB, ale mgiełka zaledwie.
3. V d'ete Valentino - nigdy chyba nie znajdę fiołka, który mi się spodoba (trussardi jeans jest najbliżej). tutaj ten piękny kwiatuszek połączono z jakimś cytrusem tak skutecznie, że wyszła z tego z lekka sfermentowana kupa. nie mogłam wprost uwierzyć. po godzinie ta hybryda znika, zapach jest dość nijaki... i trwałość skandaliczna, po dwóch godzinach nie ma już prawie nic poza bliżej nieokreśloną, kwiatową świeżością!
4. Summer Mania Armani. no to mamy hicior. w Douglasie ostał się tylko wypsikany do połowy tester, wszystkie 8 flakonów jakie mieli zeszło na pniu. zapach poprawny, przyjemny, i kompletnie nie zapadający w pamięć. rzeczywiście daje się zauważyć podobieństwo do woni kremu Nivea. przeźroczysty, lekki, nieinwazyjny, absolutnie nie polecam :D


zastanawiam się, co poza reklamą skłania panią x do wyboru właśnie na przykład manii a nie v d'ete. różnica jest taka jak między herbatą z krzaczka 1 a herbatą z krzaczka 2 rosnącego tuż obok.

Brak komentarzy: