31.12.2005

Zapachowy trup

Myślałam, że już mam z górki, wydawało mi się, że nadwrażliwość mija - niestety były to złudzenia. Kilka dni temu kontrolnie zaordynowałam dwa psiki Caroliny na okolice brzucha - żeby nie było za blisko nosa i nie drażniło tak bardzo jak wtedy, kiedy zapach jest za uszami i na szyi - no i kompletna porażka, mdliło mnie przez cały dzień, jeszcze długie godziny po zmyciu zapachu, a przecież to taki wesoły, owocowy, optymistyczny koktail! Niestety nawet to dla mnie jest za dużym wyzwaniem. Smutne to dla mnie bardzo, czuję się ogołocona z części mojego świata, perfumy na półce patrzą na mnie z wyrzutem, a ja usilnie unikam tych spojrzeń. Wiem, że to minie, ale jakoś kompletnie mnie to nie pociesza w sytuacji, kiedy o perfumach nawet czytać nie mogę bez lekkiego, nieprzyjemnego odczucia na ranicy przełyku i żołądka...

12.12.2005

Wątpliwe uroki ciąży

Pierwszy trymestr - czas tworzenia i rozwoju wszystkich najważniejszych struktur małego człowieczka - trwa. Wraz z nim utrzymuje sie u mnie nadwrażliwość na zapachy - i te zamknięte we flakonach, i te jak najbardziej kuchenne - obsesyjnie wietrzę po byle smażeniu czy gotowaniu. Węch mam potwornie wręcz wyostrzony, do tego stopnia, że dziś uciekłam z perfumerii, mimo że nie psiknęłam ani jednego nadgarstka. Wystarczyło powąchać z daleka atomizer Prady, o której naprawdę chciałam - porównawczo z Pradą Intense - napisać. Nic z tego, przynajmniej na razie. Pozostają rozważania teoretyczne i posiłkowanie się pamięcią - choć nawet tak abstrakcyjne pisanie sprawia, że czuję się strochę gorzej. Na szczęście za jakieś 3 tygodnie zaraza powinna ustąpić :)
Swoją drogą, okazuje się że tak wrażliwy węch nie jest absolutnie zaletą "nosa" - wręcz uniemożliwia mu pracę i działanie.